5 likes, 0 comments - @weronikacebula on Instagram: "Bycie mamą - najpiękniejsza rola w moim życiu, pełna miłości i spełnienia ️ ️ 2.5K views, 31 likes, 35 loves, 12 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Kinga Dudzińska - Inspiruję Kobiety do dobrej zmiany: Bycie mamą to największe błogosławieństwo i najważniejsza rola Bycie mamą to najtrudniejsza i najbardziej odpowiedzialna praca na świecie. Niestety, społeczny nacisk bycia "perfekcyjnym rodzicem" jeszcze bardziej ją 17 views, 0 likes, 2 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Biznes Mama w Domu i Wszędzie: Bycie mamą to najwspanialsza rola jaką przyszło mi spełniać. ‍ Bycie mamą, to najtrudniejsza, ale też najpiękniejsza z moich życiowych ról Wszystkim mamom z okazji ich święta, życzę ogromu cierpliwości, dużo uśmiechu, ciepłej kawy i przespanych nocy. A 臘‍♀️ bycie mamą nie wystarczy, by czuć się szczęśliwą! Dla W ramach przypomnienia, bo niby wszystkie o tym wiemy, ale zbyt często o tym zapominamy.. 🤦‍♀️ 👉 bycie mamą nie wystarczy, by czuć się szczęśliwą! Butik MAMA MIA: Najpiękniejsze uczucie na świecie - bycie mamą. Dawanie schronienia, poczucia bezpieczeństwa, miłości, przywiązania, Bycie Mamą to wielka przygoda, ale też wielkie wyzwanie. Dlatego każdej SUPER-MAMIE życzymy, aby zawsze pamiętała o tym, jaka jest wspaniała, wyjątkowa i niezwykła. Wszystkiego najlepszego ️ ️ ️ Bycie mamą ‍ ‍ 殺 Nic chyba w życiu nie wyszło mi tak, jak moje dzieci 殺 ‍ ‍ Mądre, piękne, cudowne 殺殺殺 I choć czasem wcale nie jest łatwo, to za żadne skarby świata nie zamieniłabym swojego 5 likes, 1 comments - • Patrycja Górska • (@patrycjaag_97) on Instagram: "bycie Twoją mamą to najtrudniejsza ale i najpiękniejsza rola życia 懶 Lena 懶 2RmEsvj. 28 zdjęć potwierdzających to, że bycie mamą to najważniejsza praca na świecie!Średnia ( 8 głosy(ów) Nasza mama jest dla nas najdroższą osobą. Dała nam życie, troszczy się o nas i, oczywiście, kocha nas w taki sposób, w jaki tylko matki mogą kochać. Każda mama jest dla swojego dziecka bohaterką, ponieważ codziennie pełni dziesiątki ról, godzi je i daje radę! Zebraliśmy dla Was zdjęcia kobiet z 24 krajów świata, a wszystkie są zjednoczone przez jedną bardzo ważną misję: są matkami! 1. Indie 4. Kuba 5. Indonezja 6. Myanmar 7. Chiny 8. Gambia 9. Malezja 10. Kenia 11. Burkina Faso 13. Uganda 14. Peru 15. Nepal 16. Tajlandia 17. Rosja 18. Laos 19. Etiopia 20. Timor-Leste 21. Malawi 22. Kambodża 23. Tybet 24. Mama z Kamerunu Zobacz także – Włożyła swoją 14 miesięczną córkę do rozgrzanego piekarnika. Dziecko prawie spłonęło żywcem! oraz Nagrał spektakularne zjawisko atmosferyczne. ZAPIERA DECH W PIERSIACH! loading...loading... Instagram @patrycja_markowska_official Patrycja Markowska pokazała na Instagramie swojego 12-letniego syna, Filipa. Fani są zgodni: to cały tata! Patrycja Markowska rzadko pokazuje zdjęcia ze swoimi bliskimi w mediach społecznościowych. Wokalistka woli dzielić się ujęciami z tras koncertowych, czy informacjami o nowych utworach. I chociaż jakiś czas temu otwarcie przyznała w wywiadzie, że przechodziła kryzys w małżeństwie, który udało się pokonać, na temat relacji ze swoim 12-letnim synem raczej się nie wypowiadała. Fani byli więc zdziwieni, kiedy na Instagramie Markowskiej, niespodziewanie pojawiło się selfie z Filipem. Syn Patrycji Markowskiej i Jacka Kopczyńskiego: jak wygląda? - Bycie mamą tego chłopca to najpiękniejsza podróż jaką udaje mi się przeżywać. Bywa trudna i wyczerpująca. Sprawia ,ze czuję się czasem bezradna. Ale to bezwarunkowa miłość łamiąca największe fale. Jestem szczęściarą - napisała pod fotografią Markowska. 12-letni Filip to owoc związku Patrycji Markowskiej z aktorem Jackiem Kopczyńskim. Chłopak urodził się w styczniu 2008 i jako niemowlę wystąpił z rodzicami w sesji do "Gali". Możecie obejrzeć ją tutaj. Fani nie mają wątpliwości, że dziś Filip wygląda zupełnie, jak jego znany ojciec. - Będzie łamał serca. Podobny do taty - piszą w komentarzach. Zdjęcia Patrycji Markowskiej z synem obejrzycie w galerii. Urodziła dwójkę dzieci jeszcze przed trzydziestką. Po ciąży szybko wróciła do formy i do pracy. Wyrzeczenia? Drakońskie diety? To nie w jej stylu. Antosia i Jędrek to dla niej dwa najważniejsze powody do radości. Paulina Krupińska-Karpiel wie, jak być spełnioną matką i szczęśliwą kobietą. I postanowiłam nam o tym opowiedzieć! Cały wywiad przeczytacie w najnowszym wydaniu VIVA!Mama. Paulina Krupińska: „Nie walczę, żeby mieć więcej. Siedzę i czekam, a co sobie wymarzę, to się spełnia” Rozmowa z Pauliną Krupińską-Karpiel o macierzyństwie Jak wychowali ją rodzice? Jest jest mamą i żoną? Jak wyobraża sobie życie po tym, jak dzieci wyfrunął z domu? Przeczytaj rozmowę Katarzyny Sielickiej z Pauliną Krupińską-Karpiel. Na Pani profilu instagramowym, który obserwuje ponad 220 tysięcy osób, przedstawia się Pani przede wszystkim jako Mama. To moja najważniejsza rola życiowa, najpiękniejsza, jaka może się przytrafić. Co to znaczy być spełnioną matką? Poczucie, że dzieci nie są obciążeniem. Nawet jeśli stawiam ich dobro na pierwszym miejscu i ich szczęście jest dla mnie najważniejsze, nie odbywa się to kosztem mnie. Nie uważam, że muszę sobie wszystkiego odmawiać, zrezygnować z pracy, bo powinnam siedzieć w domu z dzieckiem. Umiem to rozdzielić. Jest czas dla dzieci i czas dla mnie. „Mama” to nie znaczy kura domowa, która ma cały czas dzieci przy sobie, nie ma chwili, żeby zadbać o swoje potrzeby, o wygląd czy realizować swoje pasje. Taka, która nigdy nie pójdzie na imprezy wieczorem czy na spotkanie z koleżankami. Rozumiem, że Pani to wszystko robi? Tak, ja to wszystko robię i wydaje mi się, że byłabym nieszczęśliwą mamą równie nieszczęśliwych dzieci, gdybym zrezygnowała dla nich ze wszystkiego. Nie jestem cierpiętnicą. Świadomie chciałam mieć dzieci i wiedziałam, z czym to się wiąże. Nie zatrudniłam zastępu niań, bo chcę wychować dzieci, chcę z nimi spędzać czas, bo to ode mnie zależy, kim będą w przyszłości. Antosia ma trzy lata, Jędrek niecałe półtora roku. W tym wieku muszą być bardzo absorbujące. Żartujemy czasem z Sebastianem, patrząc, jak rozrabiają: „Czy nam się kiedyś nudziło?”. Nie mamy chwili wytchnienia. W tygodniu, kiedy jesteśmy razem, wymieniamy się przy opiece. W weekendy, w sezonie koncertowym Sebastiana nie ma. Jestem wtedy sama z dzieciakami. Całe szczęście, że mam na miejscu rodziców, którzy mi pomagają, kiedy chcę wyjść z przyjaciółkami, do kina, na event czy na przykład na bal TVN. Wiem, że nie każdy ma taką możliwość, ale od tego są rodzice i przyjaciele, żeby pomóc. Ja mam grupę „mamusiek”. Wspieramy się i podrzucamy sobie dzieciaki. One są w podobnym wieku, razem się bawią, byłyśmy w ciąży niemal w tym samym czasie. Fot. Od nich czerpała Pani wiedzę o macierzyństwie? One mi przetarły szlaki, bo były pierwsze. Dzięki temu na pewno wiedziałam, jakich błędów nie popełniać, na przykład nie ufać ślepo podręcznikom. Są książki, które dają gotowy przepis, jak postępować, żeby dziecko czuło się bezpieczne i szczęśliwe. Każą na przykład karmić co trzy godziny, nawet budząc je. A moje dziecko nie chciało się budzić co trzy godziny i jeść. Każde dziecko jest przecież inne. Wasz związek trwał niecały rok, jak zaszła Pani w ciążę. Niedługo. Młoda, piękna kobieta, Miss Polonia, rozwijająca się kariera i nagle – dziecko. Dziś kobiety nie rodzą tak wcześnie, zwłaszcza w show-biznesie. Ja się załapałam na dwójkę dzieci przed trzydziestką. Przestraszyła się Pani? Może trochę, bo nie wiedziałam, jak ta ciąża wygląda. Ale po to trwa dziewięć miesięcy, żeby człowiek się wszystkiego dowiedział i się z tym oswoił, bo nagle całe życie wywraca się do góry nogami. Ja dopiero zaczęłam mieszkać w swoim mieszkaniu, które kupiłam za oszczędności życia, i je urządziłam. Było tak cudownie! I nagle pojawia się Sebastian w moim życiu, mieszkamy na dwa domy, a nawet na trzy, bo jeszcze trochę w Zakopanem, a skoro zaszłam w ciążę, musimy osiąść w jednym miejscu. Nie dlatego, że dziecko nas do tego zmusza, tylko lepiej wszystko mieć pod ręką. Muszę się pożegnać z mieszkaniem blisko centrum, bo wiem, że lepszą opcją dla dziecka jest mieszkanie wśród zieleni, z dala od zgiełku. Teraz w okolicy mieszka wiele moich przyjaciółek, nie wyobrażam sobie, żebym mogła wrócić z dziećmi do centrum miasta. Kolejna sprawa – zmienia się ciało. Z tym nie miałam żadnego problemu. Nie myślałam, co się stanie, że ja, modelka, przytyję. Matka natura jest dla mnie w miarę łaskawa, a moje przyjaciółki wracały do formy, nie katując się dietami i ćwiczeniami. Na pewno trochę bałam się utraty niezależności. Nie jest tak, że każdego dnia mogę sobie wyjść do pracy i zostawić wszystko za sobą, a ktoś się zajmie dziećmi. Jak Pani mąż, wówczas jeszcze narzeczony, zareagował na wieść o ciąży? To było dość zabawne, bo pierwszymi słowami, jakie od niego usłyszałam, kiedy powiedziałam mu o ciąży, było: „A gdzie my to dziecko poślemy do szkoły?”. Odpowiedziałam: „Poczekaj. Najpierw się musi urodzić” (śmiech). To była wielka radość. Spotkały się dwie osoby, które bardzo to dziecko chciały mieć. Wcześniej byłam w różnych długoletnich związkach i jakoś nigdy dzieci nie powstawały. Pamiętam pierwsze miesiące, kiedy byliśmy razem z Sebastianem i nigdy nie mieliśmy siebie dosyć. Mówiliśmy czasem: „Jak fajnie byłoby mieć dziecko”. I się stało! Na pewno był strach przed zmianą stylu życia, bo zmienia się bardzo dużo. Fot. Wierzy Pani w instynkt, w naturę. Rodziła Pani naturalnie? Zadałam sobie pytanie, jak chcę rodzić. I dlaczego mam rodzić przez cięcie, skoro kobiety na całym świecie rodzą w trudnych warunkach, na przykład w dżungli, w szałasach i jakoś dają radę. To ja w państwowym szpitalu, w asyście lekarza i położnej nie urodzę? Wydaje mi się, że matka natura jest mądra, a poród naturalny jest tak wymyślony, że po nim kobieta też szybciej dochodzi do siebie. Ja po godzinie poszłam do rodzącej koleżanki na inne piętro pocieszać ją, żeby się nie bała. Nie chcę generalizować. Akurat ja tak miałam – nie wszyscy muszą. Zdrowie jest zawsze najważniejsze, kiedy można, należy unikać zagrożeń. Ale wydaje się, że macierzyństwo to ciągły lęk przed zagrożeniami, ciągły strach o dziecko. Jest Pani twarzą akcji „Nie bój się bać” prowadzonej przez LINK4. Czy rzeczywiście matka boi się cały czas? Zagrożenia są inne na każdym etapie życia. Pierwsze już w czasie ciąży – obawa o to, czy dziecko będzie zdrowe. Można robić badania, ale tak czy siak zastanawiasz się, czy wszystko jest w porządku. Nie znam matki superbohaterki, która nigdy nie bała się o swoje dziecko. Pani też się czasem boi? Oczywiście, i to nie czasem, ale ja oswajam te lęki. Nie o to chodzi, żeby trzymać dziecko pod kloszem, nie wypuszczać na kolonie czy do przedszkola, ale o to, żeby sobie zabezpieczyć życie, żeby w tym lęku poruszać się z większą pewnością. Kiedy dostałam propozycję z LINK4, zastanawiałam się, czy jestem dobrą osobą, żeby zostać ambasadorką tego typu akcji. Tak. Oczywiście, że jestem, bo wiem, że w momencie, kiedy pojawia się ten mały człowiek, to już nigdy, do końca życia nie przestanę się bać o niego. To jest naturalna część bycia rodzicem, niezależnie od tego, czy dziecko będzie miało dwa miesiące, dwa lata czy dwadzieścia dwa, nadal się o nie boimy. Po to, żeby ten ciężar w pewnym stopniu z siebie zdjąć, powstał ten projekt – bo są takie okoliczności, na które nie mamy wpływu. Przydarzyła mi się taka sytuacja – jestem sama, Sebastiana nie ma od czterech dni, moi rodzice wyjechali, jestem z dwójką chorych dzieci w domu i też jestem przeziębiona. Prosiłam przyjaciółkę, Kamilę, żeby mi przywiozła lekarstwa czy wykąpała dzieci. A teraz wystarczy, że zadzwonię, mam za darmo konsultację lekarską i ktoś przywiezie mi leki do domu. To jest niesamowity komfort. Świadomość, że jest zaplecze, z którego możemy korzystać w momentach kryzysowych, daje poczucie bezpieczeństwa. Cały wywiad z Pauliną Krupińską-Karpiel przeczytasz w najnowszym wydaniu VIVA!Mama, do kupienia od 16 września! Fot.